(Don't) Speak English (3). Lost in Translation

Autentyczny napis na szalecie w Polsce: "AWARIA. Załatwiać się na własną rękę". Już przetłumaczyliście? Ale tak, żeby był żart? Ja - tak.

Uczeń poproszony o przetłumaczenie powyższego mówi, że jeszcze nie jest na tym poziomie. Problem w tym, że nawet tzw. łatwe tłumaczenie może okazać się trudne. Józek chce kupić używane auto. Znalazł już ogłoszenie, chce zadzwonić i zapytać: "Czy to ogłoszenie jest jeszcze aktualne?" Zaczyna: "Is this announcement..." i nie wie, co dalej. Chce szybkiej odpowiedzi ode mnie. Ja milczę. Ponieważ Józek się spieszy, rezygnuję z długiego wywodu. Mówię tylko: "Ja bym powiedziała - Is your car still for sale?"

Wywód byłby następujący:

Zasada nr 1 - nie tłumaczymy słowo w słowo, bo bardzo szybko wpadniemy w pułapkę. a) Samo słowo "ogłoszenie". Nie jest to "announcement", co znaczy zapowiedź np. ślubu, ale "advertisement", skracane do "advert", skracane do "ad", a często wcale nie używane! Proszę popatrzeć w swojej gazecie lokalnej - w mojej np. nazywają się one "classifieds". b) Słowo "aktualne", tzw. fałszywy przyjaciel z angielskim słowem "actually" (jak w filmie z Hugh Grantem "Love Actually") - w rzeczy samej. Po angielsku "aktualne" byłoby, np. "on", ale nie pasuje do zdania z ogłoszeniem.

Zasada nr 2 - przez telefon mówimy prostymi konstrukcjami, bo chcemy być zrozumiani, np. "Hello, I saw your ad in the local paper". Język kwiecisty odkładamy na czas, gdy przyjdzie nam wygłosić mowę w ONZ. Najlepiej napisać wszystkie dane (adres, numer telefonu) na kartce. Nieodzowna jest znajomość alfabetu angielskiego do przeliterowania nazwiska, szczególnie gdy nazywamy się Brzeszczakiewicz.

Zasada nr 3 (Wracam teraz do awarii w toalecie, Józek już kupił auto - od Anglika! przez telefon! - jeździ i jest zadowolony) - nie wszystkie idiomy da się przetłumaczyć, a już na pewno nie dosłownie. "Na własną rękę" jest idiomem, po angielsku byłoby: "on one's own account", ale to nie pasuje w powyższym kontekście.

Zasada nr 4 - dowcipy, szczególnie jeżeli polegają na grze słów, źle się tłumaczą lub są nieprzetłumaczalne. Więc znowu - nie tłumaczymy dosłownie. Dobrze byłoby także, żeby Anglik zrozumiał i się śmiał. "Załatwianie" po polsku to znalezienie wyjścia z jakiejś sytuacji, a również spełnienie potrzeby fizjologicznej. Również "na własną rękę" ma dwa znaczenia, przenośne i dosłowne. Ja bym przetłumaczyła ten napis "Out of order. You are in the shit", co ma dwa znaczenia: 1. jesteś w kłopocie, 2. jesteś w g... . Wulgaryzm pasuje tu jak ulał ze względu na miejsce, o jakim mówimy.

Pierwszego stycznia mąż położył na barku w kuchni skarbonkę, tzw. swearbox. 20 pensów za każde brzydkie słowo. Skarbonka na razie pusta. Chociaż w nowym roku "I swear like a trooper" (przeklinam jak - po polsku - szewc, po angielsku - żołnierz), ale jak do tej pory zawsze znajduję wymówkę, żeby nie płacić. Tak i w tym przypadku - tak mi wyszło z tłumaczenia, nic na to nie poradzę.

Jeżeli chodzi o sam tytuł "Lost in Translation" (film przetłumaczony na polski: Między słowami), jest to dobre wyrażenie, jeżeli kogoś nie rozumiemy lub nie w pełni rozumiemy. Uśmiechamy się wtedy czarująco i mówimy: "Lost in translation!"