Czy naprawdę warto się uczyć angielskiego? Kilka "powodów", dlaczego NIE!

W erze globalizacji i nieustannego postępu technologicznego, wielu zastanawia się nad sensem nauki języka angielskiego. I choć zdaje się, że wszyscy dookoła krzyczą, że trzeba znać angielski, przyjrzyjmy się humorystycznie tej kwestii z drugiej strony. Czy naprawdę warto się go uczyć?

Tłumacze internetowe są niemal doskonałe!
Kto potrzebuje angielskiego, skoro mamy Internet? Tłumaczenie stron, automatyczne tłumacze, a nawet filmy z dubbingiem – wszystko dostępne w zasięgu ręki! Kto z nas nie próbował kiedyś tłumaczyć jakiegoś tekstu przez jedno z internetowych narzędzi? Efekty są czasem... zaskakujące! Zamawiając przez Internet "fluffy socks" można nieoczekiwanie dostać puszystego skunksa. Może to nowy trend w modzie?

Turystyka? Wystarczy słownik i ręce!
Podróżując, kiedy inni próbują dogadać się w angielskim, Ty zawsze możesz posługiwać się klasycznym "mówieniem rękami". Do tego słownik frazeologiczny i gotowe. Kto by pomyślał, że "Where is the toilet?" można przedstawić poprzez desperacki taniec? Zresztą można iść krok dalej. Kiedy twoi znajomi będą opowiadać o swoich podróżach i rozmowach z obcokrajowcami, Ty zawsze będziesz mógł pochwalić się tym, że poznajesz świat poprzez lokalne bary i kawiarnie. Po co rozmawiać z obcokrajowcami, skoro masz sąsiada Staszka, który zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia?

Angielskie memy? Przetłumaczony żart jest dwa razy śmieszniejszy!
Dla wielu z nas korzystanie z angielskich memów to wyzwanie. Ale czy nie jest zabawniej, gdy mem zostaje przetłumaczony i nabiera zupełnie innego znaczenia? A jeśli dodamy do tego fakt, że przetłumaczony żart jest jak żart opowiedziany drugi raz – zawsze śmieszniej, nieprawdaż?

Globalna kariera? A co z lokalnym patriotyzmem!
Zamiast przejmować się międzynarodowym rynkiem pracy, można zostać lokalną legendą. Jaki jest sens usługiwania CEO w wielkiej firmie, skoro możemy być naczelnym wójtem w naszej rodzinnej miejscowości? Poza tym, komu się marzy międzynarodowa kariera, skoro można być lokalnym bohaterem!
Kto by chciał pracować w wielkiej międzynarodowej korporacji, skoro możesz być królem lokalnego rynku i sprzedawać kapcie swoim sąsiadom? Dlaczego dążyć do tego, by być szefem globalnej firmy, kiedy możesz być szefem Staszka?

Interpretujemy angielskie piosenki po swojemu!
Kto z nas nie pamięta piosenki MC Hammer'a, którym śpiewał "Can't touch this", a my w Polsce nuciliśmy "Pięć ciastek"? Albo klasyczne "Last Christmas" jako "Listek list"! Czyż to nie brzmi lepiej?

Książki? Lepsze w oryginale!
Czytanie "Harry'ego Pottera" w oryginale? Nie jest to konieczne, gdy mamy doskonałe tłumaczenia. Choć pewnie niejeden z nas zastanawiał się, kim jest ten "Dobby the free elf" – być może bohaterem lokalnej legendy. Poza tym warto sobie powiedzieć raz na zawsze, że jak się czytało po polsku, a później po angielsku, to powoduje to tylko zamieszanie z imionami czy nazwami miejscowości. A po co nam takie problemy...

Polskie tytuły filmów – niespodziewane zaskoczenie na każdym kroku!
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak bardzo kreatywne potrafią być polskie tłumaczenia tytułów filmów? Czasem mogą być tak nieoczekiwane, że przyprawiają o szczery uśmiech. Nie wierzysz?

  • "Die Hard"? W Polsce to "Szklana pułapka". Czyż nie brzmi bardziej intrygująco niż dosłowne "Umrzyj mocno"?
    "The Hangover" zyskało polskie szaty jako "Kac Vegas". Kto by pomyślał o takim połączeniu?
    A co powiesz na "Dirty Dancing"? W Polsce przemieniło się to w znacznie bardziej sugestywne "Wirujący seks". Może warto zobaczyć ten film jeszcze raz? 
    "Lost in Translation"? U nas to "Między słowami". Choć piękne w swojej prostocie, nie oddaje całej esencji zagubienia w tłumaczeniu.

Dlaczego więc uczymy się angielskiego, skoro nasze rodzime tłumaczenia są tak barwne i pełne niespodzianek? Może warto czasem zajrzeć za kurtynę i poznać oryginalny przekaz. Ale jedno jest pewne – nasza kreatywność w tłumaczeniu jest nie do podrobienia!

Na koniec anegdota: Dwóch turystów z Polski wybiera się do Londynu. Jeden mówi: "Biorę ze sobą słownik angielsko-polski". Drugi na to: "Po co? Przecież wszyscy tam mówią po angielsku!"

Choć wyżej wymienione "powody" mają charakter humorystyczny, warto zastanowić się, czy rzeczywiście chcemy podążać takim torem myślowym. Bo może się okazać, że świat oferuje nam znacznie więcej, gdy znamy język angielski. Wtedy z pewnością nie zamówimy skunksa zamiast skarpetek!