Jest wiele teorii dotyczacych tego, kiedy zacząć nauczać dziecko języka angielskiego. Większość z nich też się ze sobą gryzie ;) Na poważnie już, przyjeło się, że im wcześniej zaczniemy tym lepiej. Ma to sens, gdyż jak wiemy, dziecko uczy się dość szybko (co widać po języku ojczystym i dzieciach dwujęzycznych, mieszkających za granicą), ale ja Ci odpowiem z mojego własnego doświadczenia i dwóch synków.
Sam nauczam angielskiego dorosłych i nie mam zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, ale postanowiłem że zacznę uczyć starszego od 3 roku życia. Najpierw uczyłem sam, ale szybko stwierdziłem, że to nie ma sensu, gdyż woli się pobawić z tatą niż wkuwać słówka;) Zapisałem go na kurs dla maluchów i chodził na niego 2 lata. W wielu 5 lat zmieniono nauczycielkę i stał się cud. Zaczął powtarzać słówka, chwalić się co się nauczył, itd. Początkowo myślałem, że to zasługa nauczyciela, ale pierwszy miał doskonałe opinie. Wydaje mi się, że po prostu 3-4 latek to za wcześnie by się uczyć. Nawet nauka przez zabawę tak na prawdę nic nie daje, gdyż dziecko nauczy się zaledwie kilku słówek, które szybko i tak zapomni. Uważam, że 5 lat to najwcześniej, kiedy można myśleć o nauce. I jeśli już, to ze 3 razy w tygodniu po 15-20 minut. Na pewno nie długie 45-60 minutowe lekcje, gdyż po kwadransie i tak się już nie skupią.
Jeśli chodzi o drugiego synka, to ma w przedszkolu lekcje od 4 roku i nie umie dosłownie nic. Czasami mu się kolor przypomni, słówko typu big czy small, jak go naprowadzę, więc takie lekcje to tylko zaspokajanie ambicji rodziców. Zapiszę go na prywatne lekcje, będę ćwiczył sam z nim w domu, ale tym razem zaczniemy od lat 7 ;)
Jest wiele teorii dotyczacych
Jest wiele teorii dotyczacych tego, kiedy zacząć nauczać dziecko języka angielskiego. Większość z nich też się ze sobą gryzie ;) Na poważnie już, przyjeło się, że im wcześniej zaczniemy tym lepiej. Ma to sens, gdyż jak wiemy, dziecko uczy się dość szybko (co widać po języku ojczystym i dzieciach dwujęzycznych, mieszkających za granicą), ale ja Ci odpowiem z mojego własnego doświadczenia i dwóch synków.
Sam nauczam angielskiego dorosłych i nie mam zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, ale postanowiłem że zacznę uczyć starszego od 3 roku życia. Najpierw uczyłem sam, ale szybko stwierdziłem, że to nie ma sensu, gdyż woli się pobawić z tatą niż wkuwać słówka;) Zapisałem go na kurs dla maluchów i chodził na niego 2 lata. W wielu 5 lat zmieniono nauczycielkę i stał się cud. Zaczął powtarzać słówka, chwalić się co się nauczył, itd. Początkowo myślałem, że to zasługa nauczyciela, ale pierwszy miał doskonałe opinie. Wydaje mi się, że po prostu 3-4 latek to za wcześnie by się uczyć. Nawet nauka przez zabawę tak na prawdę nic nie daje, gdyż dziecko nauczy się zaledwie kilku słówek, które szybko i tak zapomni. Uważam, że 5 lat to najwcześniej, kiedy można myśleć o nauce. I jeśli już, to ze 3 razy w tygodniu po 15-20 minut. Na pewno nie długie 45-60 minutowe lekcje, gdyż po kwadransie i tak się już nie skupią.
Jeśli chodzi o drugiego synka, to ma w przedszkolu lekcje od 4 roku i nie umie dosłownie nic. Czasami mu się kolor przypomni, słówko typu big czy small, jak go naprowadzę, więc takie lekcje to tylko zaspokajanie ambicji rodziców. Zapiszę go na prywatne lekcje, będę ćwiczył sam z nim w domu, ale tym razem zaczniemy od lat 7 ;)