(Don't) Speak English (12). Lepsza wymowa w 10 minut!

Gwarantuję każdemu poprawę wymowy po przeczytaniu tego artykułu - niezależnie od poziomu angielskiego. Nie będę się rozwodzić nad tym, czy dorosły człowiek może opanować akcent perfekcyjnie. Może, ale...

...większość tego nie robi z prostej przyczyny: Nie spędzi nad tym tyle czasu, pieniędzy i energii, ile by należało. No i słusznie, bo są inne priorytety w życiu. Trzeba też mieć bardzo silną motywację.

Panie: Proszę sobie wyobrazić, że oświadcza się wam lord. Niedługo będziecie lady na zamku, będziecie urządzać przyjęcia. Nie możecie się zbłaźnić. Motywacja do nauki ogromna, lord płaci za elocution lessons. Angielski łapiecie w mig.

Panowie: chcecie zostać misjonarzami. Kazanie trzeba wygłosić - zrozumiale - w nieznanym języku. Uczycie się dzień i noc.

Zejdźmy jednak na ziemię. Nauka języka zwykle stoi dość nisko na skali "must do". Ale już chyba mnie znacie: dążymy do celu jak najmniejszym wysiłkiem. Każdy może próbować poprawić akcent, "oswoić" go: jest duża różnica między cudzoziemskim akcentem, którego nikt nie rozumie, a akcentem nawet mocnym, ale zrozumiałym.

Parę uwag, które pomogą:

  • Angielski to język, w którym rytm odmierza się równymi odległościami między sylabami AKCENTOWANYMI. Dla Polaka to bardzo trudne, bo w polskim każda sylaba - akcentowana czy nie - ma mniej więcej taką samą długość. Ale tu można sobie pomóc, wiedząc, że oprócz akcentu wyrazowego jest też w angielskim akcent zdaniowy (zwykle na końcu zdania). I tu można zaraz, bez treningu, zacząć wymawiać zdania w ten sposób, by przesadnie akcentować to jedno, najważniejsze, słowo w zdaniu:

Have you got a (krótka przerwa)... SISTER?
I want to buy a ... CAR.

W ten sposób przerywamy natychmiast monotonię polskiego akcentu, czasami określanego przez Anglików jako strzelanie z karabinu maszynowego: tratatata...

  • Nie martwimy się za bardzo dźwiękami trudnymi dla polskiego ucha. Tu strategia: albo możemy ich unikać (zamiast "clothes" można powiedzieć "outfit"), a jeżeli już musimy powiedzieć, to mówimy, jak umiemy; nie potykamy się na tym dźwięku, ale gładko nad nim przechodzimy. 
  • Natomiast - zawdzięczam tę obserwację mężowi - poprawmy sobie wymowę "i". Mąż pewnego dnia ogląda polską reklamę i śmieje się do rozpuku. Jest to reklama sklepu Lidl. Dla angielskiego ucha polska wymowa brzmi jak "liiiiiiidl", podczas gdy Anglicy nazywają ten sklep coś jak "lydł". Można śmiało prawie każde "i" tzw. krótkie zastąpić przez polskie "y", bo przychodzą mi do głowy tylko dwa słowa, "marine" i "latino", gdzie "i" wymawia się po angielsku długo, jak polskie "i".

Tu uwaga: ćwiczenie kontrastujących par: sit - seat nie za bardzo ma sens, bo jesteśmy świadomi różnicy, więc kontrast zrobimy. A wpadamy na dźwiękach, które (napisane) wyglądają identycznie jak polskie. Więc proszę zapamiętać: angielskie "i" to nie polskie "i"!

  • Jak już jesteśmy przy sklepach, to proszę pamiętać: It asda be Asda! (It has to be Asda) - jak mówi ich slogan reklamowy. Czyli: Polacy za mało skracają sylaby nieakcentowane. Pierwsze "asda" zastępuje "has to" - przelatujemy przez niego szybko i lekko, a uwypuklamy drugie. 
  • Najczęściej występujący dźwięk w angielskim to schwa - ə, przedstawiany w słownikach jako "e" odwrócone do góry nogami. W jednym moim słowniku jest to nawet "e" o połowę mniejsze niż inne litery! Taki krótki dźwięk w sylabach nieakcentowanych, najczęściej "e" (choć nie zawsze) w neutralnej pozycji języka i ust.

Gwarantuję, że za mało go używacie, prawdopodobnie pod wpływem pisowni, bo ə może być też przedstawione przez grupę liter. Thor-ough, pict-ure kończą się na ə!

Popatrzmy na zdanie:

How many brothers and sisters have you got? Ile dźwięków ə? Pięć!

HOW MAny BROthers (1) and (2) SISters (3) have (4) you (5) GOT?
(Sylaby akcentowane piszę dużymi literami.)

Pewnie użyliście ə w "brothers" i "sisters", ale czy też w "and", "have" i "you"?

Mam jeszcze lepszy przykład: banana! Jest tam tylko jedno "a:" (w środku).

No to tyle w dziesięciu minutach.