Język angielski a praca

Jak znajomość języka obcego może pomóc w zdobyciu pracy marzeń?

Niedawno natknąłem się na artykuł o tytule jak wyżej. Bardzo ciekawy, mnóstwo przydatnych informacji.

Żartuje, oczywiście były to standardowe bebły, jakimi się karmi wszystkich uczniów. Zresztą zaraz zobaczycie:

Teza 1. Angielski jest niezbędny, by znaleźć pracę.

Czy naprawdę musimy znać angielski by znaleźć pracę? Jak byłem w UK, to na naszym magazynie było 5 Polaków. Tylko ja mówiłem po angielsku. Im to jakoś jednak nie przeszkodziła znaleźć pracę i zarabiać dokładnie tyle samo co ja. Oczywiście powiecie, że angielski jest ważny by znaleźć "porządną" pracę. No więc, czy np. praca w Barclays (bank) jest porządna? Garnitur, krawat, kawka? Pewnie, że tak, tylko że zarabiałem tam o 3 funty na godzinę mniej niż w magazynie. No dobraaaaa, chodzi pewnie o dyrektora banku. No fakt, zarobił on z 30 razy tyle, co ja, no i angielski był mu niezbędny, ale ilu jest takich ludzi? Większość imigrantów będzie zarabiać grosze na zwykłych stanowiskach. Angielski się przydaje, ale nie jest niezbędny!

A może chodzi o pracę w Polsce? Prawie każde ogłoszenie, które nie dotyczy sprzątania toalet, zawiera informacje, że wymagają angielski. Tu oczywiście też przykład z życia. Po pierwsze nikt nie sprawdził poziomu językowego na rozmowie - wystarczył certyfikat i potwierdzenie, że byłem w UK. Po drugie, przez dwa lata nikt do mnie nie zwrócił się po angielsku. Żadnego maila po angielsku. Żadnego telefonu. Nic! Jak widać angielski niezbędny. Chyba że chodzi o to, że Windows nie był polski. No ale znacie słowo start nie? ;)

Teza 2: Zwiększona świadomość kulturowa

Yyyyy, w czym to ma mi pomóc? Czy będąc świadomym, że we Francji jest Islam, że w USA nie można mówić "nigga", to pracując w Polsce będzie lepiej? Przecież każdy człowiek, który ma IQ wyższe niż szympans, wie jak się mniej więcej zachować i nie ważne czy ma do czynienia z Polakami, Włochami czy Amerykanami. Chyba że z góry zakładamy, że Polacy to tępe gbury, które nie potrafią się zachować i dopiero wyjazd do UK uczy ich, że jak się widzi Afroamerykanina to nie rzuca mu się banana.

Teza 3: Podejmowanie ryzyka

Wyjazd za granicę to ryzyko. Pokazuje więc pracodawcy, że jesteśmy twardzielami, co niczego się boją. Na pierwszej rozmowie o pracę, oczywiście powiedziałem to, na co dostałem taką odpowiedź: "To nie znaczy, że jest Pan odważny, tylko że w każdej chwili może się spakować i znowu wyjechać, a my potrzebujemy kogoś pewnego!". I klops, mój pobyt w UK okazał się wadą! Zdarzyło się to kilka razy, zresztą nie tylko mi. Do tego stopnia, że kolega starając się o pracę w Poznaniu, ukrył fakt, że pracował za granicą.

Teza 4: Dzięki wyjazdom angielski jest na wyższym poziomie.

Na ten temat napisano już tyle artykułów, że głowa boli. Jeśli były pisane przez szkoły językowe organizujące kursy w UK, to oczywiście dowiecie się z nich, że nawet tydzień w Anglii spowoduje, że podskoczycie o 4 poziomy językowe. Jak to wygląda w "realu". W prawie każdym sklepie jest Polak, w co drugim banku też. W każdym markecie, magazynie zawsze się znajdzie ktoś, kto mówi w naszym języku. Da się przeżyć lata w UK bez potrzeby uczenia się podstawowych słów. Jest to oczywiście kalectwo umysłowe, ale da się ;)

Wyjazd do UK nie musi podnosić poziomu, to zależy od tego, gdzie jesteśmy, z kim jesteśmy u jak długo. Miesięczny kurs tu wiele nie pomoże. A wyjazd na dłużej? W końcu nauczymy się języka na tyle, by się porozumieć, ale zejdzie na to mnóstwo czasu.

Przy okazji, mam znajomą, która pracuje w HR we Wrocławiu. Okazuje się, że całkiem sporo ludzi wraca z Anglii do PL (spokojnie, na krótko ;) i zawsze piszą, że angielski perfect, po czym jest wielkie rozczarowanie, bo okazuje się, że duże firmy naprawdę wymagają języka, a rozmowa kwalifikacyjna prowadzona jest od razu po angielsku. I zonk, bo ten angielki szlifowany w Tesco przez tyle lat, jednak nie starcza na kierownika w Polsce ;)

Na zakończenie powiem Wam jedną rzecz, której nauczyłem się w Anglii, stosuje do dziś i jestem z niej dumny. Jest to uprzejmość. Wiem, że dziwnie brzmi, ale łatwo rozpoznać kto mieszkał za granicą. Taki człowiek dziękuje za zatrzymanie się samochodu na pasach, potrafi się przywitać, mówi dziękuje i proszę. Jak wróciłem po wielu latach do Polski, to byłem w szoku, jak bardzo nieuprzejmi są Polacy. Całe szczeście to się powoli zmienia, i niektórzy jak widzą, że jesteśmy mili i uśmiechnięci, to też po chwili są bardziej do zniesienia, ale faktem jest, że przydałby się wyjazd nam po to, by nauczyć się, że w społeczeństwie można żyć w zgodzie.


Cóż, zależy oczywiście, ja

Cóż, zależy oczywiście, ja jakiej pracy nam zależy:) Język angielski faktycznie traktowany jest dzisiaj jako rzecz zupełnie niezbędna w środowisku korporacyjnym, chociaż warto mieć na uwadze, że dodatkowy język obcy jest w cenie jeszcze bardziej:) Poza korporacjami, jeśli ktoś marzy o wyjeździe do pracy za granicę i nie zna tamtejszego języka (np. do Norwegii) to angielski oczywiście również jest dobrą podstawą do porozumienia się (zwłaszcza w Skandynawii, gdzie bez mała każdy mówi po angielsku na poziomie co najmniej B2). Obczajcie sobie stronkę http://www.paragona.com/pl/strona-glowna z wyjazdami do pracy. Większość ofert wymaga angielskiego, a co do konkretnego języka danego kraju, to oferowane są szkolenia i kursy, które są najwyraźniej wystarczające. Nic to, tylko się uczyć i uczyć - nigdy nie jest za późno na przyswojenie kilku dodatkowych słów/fraz w nowym języku)

Języki w tych czasach to jest

Języki w tych czasach to jest podstawa i warto się ich uczyć i nie ważne czy chcemy pracować za granicą czy w kraju.

Na pewno znajomość języka się

Na pewno znajomość języka się przydaje :), sama robię teraz kurs w speak upie bo mam okazję zmienić pracę ale zaawansowany język jest wymagany